Kliknij tutaj --> 🌂 nie wiem nie znam się
Miłość. miłość, kiedy Cię wreszcie spotkam. Dla Ciebie zmieniam się, choć jeszcze Cię nie znam. Nie znam Twojego imienia, głosu, ulubionej piosenki, czy koloru oczu. Nie znam Twojego dotyku, zapachu skóry, oddechu…. Nie wiem, jakie są Twoje marzenia, czy obawy…. Nie wiem nawet, gdzie jesteś.
Polish Tedy po wtóre zaprzał się z przysięgą, mówiąc: Nie znam tego człowieka. volume_up more_vert. Polish Tedy się począł przeklinać i przysięgać, mówiąc: Nie znam tego człowieka; a zarazem kur zapiał. volume_up more_vert. Polish Ale on się zaprzał, mówiąc: Nie znam go, a nie wiem, co ty mówisz. volume_up more_vert.
- Nie wiem, nie znam się na świętach kościelnych. 1342. Dowcip #28903. Rozmawia dwóch kumpli w kategorii:
Kup teraz na Allegro.pl za 21,99 zł - PIĘKNY Kubek Nie wiem nie znam się NAJTANIEJ (9812851312). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Nie znam czy nieznam? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Nie znam poprawnie piszemy rozdzielnie. Pisownia rozdzielna wyrażenia nie znam jest określona zasadami ortograficznymi języka polskiego, które mówią, że partykułę przeczącą nie z czasownikami zawsze zapisujemy rozdzielnie.
Site De Rencontre Entierement Gratuit En France. Ja nie wiem, mam coś takiego, że się spłakać potrafię na jakieś drobne ludzkie gesty. Chłopak dzisiaj płacił za zakupy w Auchan, brakło mu 40zł, coś sobie źle policzył. No i mówi, że w takim razie odłoży to i owo. A za nim stojąca kobieta mówi - "ile? 40zł? to ja dopłacę, nie będziesz mi tutaj jedzenia odkładał". I dopłaciła. Miła sytuacja, a kasjerka i tak najdziwniej na mnie patrzyła, bo jakiś spłakany staruch stoi. Nie wiem czemu, ale rusza mnie to jak ktoś pomoże zupełnie bezinteresownie innej osobie. No z automatu mam mokre oczy. A to ogólnie dziwne, bo nie jestem rzewnym człowiekiem i w sumie nawet tam gdzie wszyscy lamentują, ja się trzymam. Ale drobne gesty, pomoc, jakieś spontaniczne zorganizowanie i ja już mam takie "ale ładnie" i oczy się pocą. Nie wiem, chyba starość wchodzi. #oswiadczeniezdupy #czujedobrzeczlowiek
Choroba niepłodności jest społecznie wstydliwa, choć gdy o niej rozmawiamy, jesteśmy pełni empatii i zrozumienia. Współczujemy parom, które nie mogą zajść w ciążę, choć nadal nie wiemy, co jest przyczyną tych trudności. Niewiedza rodzi domysły. Niewiedza tworzy bariery. Narine Szostak jest twórczynią kampanii społecznej #JestemN97 mającej na celu wsparcie procesu wyjścia z tabu niepłodności. Monika Pryśko: Co oznaczają dwa hasztagi, które są swoistym hasłem Twojej kampanii społecznej #JestemN97? Narine Szostak: One są bardzo wymowne, choć na pierwszy rzut oka mogą nic nie mówić. N46 i N97 to są medyczne oznaczenia choroby niepłodności żeńskiej i męskiej w międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10. Skąd te cyferki? Tych cyferek jest bardzo dużo, bo każda przypadłość i każdy symptom wymaga innej klasyfikacji, natomiast ja się skupiłam na tych dwóch głównych, które niepłodność określają w sposób bardzo dobitny, które mówią jedno — chodzi o chorobę niepłodności. Jak myślisz, to jest taki temat, że nie możemy znaleźć słów, dlatego musimy posiłkować się cyferkami? Zastanawiałam się, w jaki sposób stworzyć język mówienia o niepłodności, niekoniecznie używając tego słowa. Bo to słowo jest trudne, szczególnie emocjonalnie. I często nie chce przejść przez gardło tym, którzy przez lata starają się o dziecko. Wydaje mi się, że to jest trudne, ponieważ jak już nazwiesz tę niepłodność, to ta niepłodność staje się faktem niezaprzeczalnym, a póki nie wyrazisz tego wprost, to jeszcze możesz mieć nadzieję, że to chwilowe, że to przejdzie. Stąd też te hasztagi. To jest nazwa choroby, której nie musimy wprost nazywać niepłodnością. Możemy o tym mówić, nie używając tego słowa, które wielu z nas nie przechodzi przez gardło. Kiedy niepłodność została nazwana chorobą? Mam wrażenie, nie używało się słowa choroba w kontekście niepłodności. O trudnościach w zajściu w ciążę mówiło się, jakby to zależało do losu. Dokładnie, niepłodność to był los, kara boska, karma… Tylko zastanawia mnie, dlaczego w ten sposób nie mówimy o innych chorobach? Nikt nie mówi, że choroba nowotworowa to los czy kara boska. Mówi się: masz raka płuc, doigrałeś się, trzeba było tyle nie palić. Znamy przyczynę, przy niepłodności często nie. Regularnie przecież się słyszy: „Bóg obdarzył ich dziećmi”, co czasem brzmi, jakby był z góry ustalony przydział na dzieci, co nie ma żadnego związku z ciałem, fizycznością i procesami zachodzącymi w ciele, tylko z decyzją istoty ponad nami. To jest poza ludzką decyzyjnością. Czy to los za mnie zdecydował? Spójrzmy na to inaczej. Mam 13 lat i dostaję ataku bólu spowodowanego wyrostkiem robaczkowym. Trafiam do szpitala, gdzie mam operację. Po kilku latach mam kłopoty z miesiączkami, jestem młodą kobietą i nie mam pojęcia, co się dzieje w moim organizmie. Natomiast okazuje się, że taki wyrostek robaczkowy, taka rutynowa operacja potrafi wiele zniszczyć w organizmie kobiety. Patrząc na to pod kątem losu, to nie jest to los, a sekwencja wydarzeń, których my ze sobą nie wiążemy. To trudne, bo gdy nie pragniesz niczego więcej poza dzieckiem, nie jesteś psychicznie w stanie wtedy tych kropek połączyć. Czasami tak zwyczajnie po ludzku łatwiej jest przetrwać w tej chorobie myśląc, że to los zadecydował. Wtedy można wierzyć, że los się odmieni. Los jest traktowany jako nadzieja. Los trwa, a to pozwala myśleć, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Przerzucanie odpowiedzialności na los przynosi ulgę? To mechanizm, nabyty sposób myślenia, narzucony przez społeczeństwo. Bo my społecznie postrzegamy niepłodność jako coś, co nie zależy od nas. Przez szereg lat naszego życia przechodzimy przez wiele dolegliwości, które wskazywały na to, że mogą w przyszłości zaistnieć problemy z płodnością. Ludzie narzucają nam jednak pewien sposób myślenia, sugerując, ze niepłodność to kara, często pomijają po prostu aspekt zdrowotny. Nakłada się na nas poczucie winy, że może faktycznie zasłużyłyśmy na to, że może, zamiast robić karierę, powinniśmy wcześniej postarać się o dziecko? Jesteś osobą wierzącą? Wiara w cokolwiek, w Boga, w energię, w medycynę wspiera proces leczenia niepłodności. Jestem za tym, by wspierać się wiarą i duchowością, bo ona nas tylko uspokaja. Nie ma w tym nic złego, to dobrze, jeśli mamy sposób, który pomaga nam znaleźć balans, między tym, co czujemy, chcemy i możemy. Czy spotkałaś się z takim nastawieniem, że kobiety z chorobą niepłodności są traktowane jak zgniłe jajko, z którym nie wiadomo, jak się obchodzić? Z jednej strony para walczy o rodzicielstwo, z drugiej strony bliskie im osoby zastanawiają się, czy zaprosić na pępkowe, bo może być im przykro… Medal ma dwie strony. Osoby, które bezskutecznie starają się o dziecko, nie mówią o swojej chorobie, nie otwierają się w swojej społeczności, w swoim najbliższym otoczeniu, wiec bliscy często nie wiedza, z czym się zmagają. A skoro nie wiedzą, to nie mają pojęcia, jak się zachować, by nikogo nie urazić. Bo ciężko mówić o zazdrości i tych wszystkich trudnych emocjach, których się często wstydzimy. Jest oczywiście zazdrość, i to jest naturalne. Ty jesteś w ciąży, a ja nie. Gdy ten ciążowy brzuszek wydaje się być nie do osiągnięcia, oglądanie innych kobiet, które cieszą się swoim macierzyństwem, bywa frustrujące. Natomiast osoby w naszym otoczeniu, nie wiedząc, z czym się zmagamy, nie wiedzą, jak z nami rozmawiać, a my oczekujemy, że inni będą się domyślać, jak się czujemy i czego potrzebujemy. To jest patowa sytuacja, tak się nie da. Widzę, że jest to jeden z głównych problemów par starających się o dziecko, unikanie rozmów tylko pogłębia schemat. Dlatego wkładasz kij w mrowisko? To jest mój cel, by zachęcać kobiety i mężczyzn, by ujawnili swoją chorobę. Często jest tak, że z góry zakładamy, że rodzina nas nie zrozumie, a gdy ona się dowiaduje o problemie, o tym, co się u nas i z nami dzieje, to pojawia się czułość i wsparcie. Sytuacja zaczyna wyglądać inaczej niż zakładaliśmy. I wtedy człowiek się orientuje, że ukrywał się niepotrzebnie. To ukrywanie spowodowane jest wstydem. Poczuciem, że jestem niekompletną kobietą, mężczyzną. A wiadomo, facet musi spłodzić syna, posadzić drzewo i zbudować dom. No właśnie nie musi!! Kobieta też nie musi rodzić dzieci. To, że ktoś nie może mieć dzieci z przyczyn medycznych, nie oznacza, że inni nie mogą nie chcieć mieć dzieci, mimo że mogą mieć. Dopóki my o tym nie mówimy, to wszyscy mają pretensje i pytają, czemu my nie mamy tych dzieci. A my nikomu nie mówimy dlaczego, a można by powiedzieć: nie mogę mieć dzieci, staramy się to zmienić, jeśli możesz, to mnie po prostu wspieraj, ale pytania o to tego nie przyspieszą. Czy jakaś konkretna sytuacja spowodowała, że postanowiłaś zareagować właśnie taką kampanią? Walczyłam o moją córkę 10 lat. Moja córka pojawiła się na świecie dzięki metodzie in vitro. Natomiast przez te lata przeszłam długą drogę, od lekarzy, uzdrowicieli, po zielarzy. Przerobiłam wszystko. Kobieta w desperacji sprawdza wszystkie opcje. Dziś z perspektywy czasu się z tego śmieję, ale te wszystkie próby były mi potrzebne, by dojrzeć, by zbudować gotowość na wejście w procedurę in vitro. Wiem, ze wielu osobom, tak jak i mnie, decyzja o in vitro nie przyszła z łatwością. A czemu ta droga jest tak długa? To diagnostyka trwa bardzo długo i gdy przez lata nie wiesz, co ci dolega, probujesz się dowiedzieć i nie jest to proste. Trudno jest wejść w proces in vitro nie wiedząc, co ci dolega i co spowodowało niepłodność. Dokładnie przed tym samym dylematem stałam ja. Chciałam wiedzieć, co u mnie w ciele nie działa tak, jak należy. Co jest prawdziwą przyczyną problemów z zajściem w ciążę. Nasz lekarz bardzo naciskał na in vitro, gdyż miałam niedrożne jajowody. Okazało się też, że miałam guzka na jajniku, który został zbagatelizowany. Usłyszałam, że nie ma on wpływu na podejście do in vitro. Postanowiłam zbadać na własną rękę, czy mogę udrożnić moje jajowody, choć podobno w Polsce się tego nie zaleca. Ale ja chciałam się dowiedzieć. To Ci powiedziała intuicja, przeczucie? Uczulam inne dziewczyny, by słuchały swojej intuicji, bo ona nie zawodzi. Postanowiłam sprawdzić to w Armenii, kraju mojego pochodzenia. Gdy leżałam już na stole operacyjnym, w celu udrożnienia jajowodów, okazało się, że moja operacja nie będzie trwała 30 minut, ale prawie 4 godziny. Okazało się, że są tam ogromne zrosty, stany zapalne, asymetria jajników. Guz, który w Polsce został zbagatelizowany, był wielkości małego jajka. Dziś uważam, że powodzenie procedury in vitro zawdzięczam temu lekarzowi, który zrobił mi operację, który moje narządy doprowadził do jako takiej równowagi. Dzięki temu dziś jestem mamą córki. Czy jest różnica między niepłodnością kobiecą a męską, w kontekście wstydu i akceptacji społecznej? Niepłodność w sferze psychicznej nie dostrzega płci, ona tak samo dotyka kobiety jak i mężczyzn, natomiast mam wrażenie, że w ogóle ta niepłodność męska jest jeszcze bardziej spychana na bok. Wiele wspierających komunikatów jest skierowanych tylko do kobiet. Nie słyszymy o tym, jak leczyć azoospermię, ale wiemy już więcej na temat endometriozy. Jednak kobiety są bardziej skore do dzielenia się trudnymi chwilami. Mężczyźni też się bardzo dobrze kamuflują. Natomiast gdy wejdziesz do kliniki niepłodności, to w kolejce czeka tyle samo kobiet, co mężczyzn. Statystyki mówią bardzo jasno, że 20-30% niemożności zajścia w ciążę wynika z czynnika męskiego. A do 2050 roku ten odsetek wzrośnie nawet do 50%. Dlaczego tak jest? Bo niepłodność to choroba cywilizacyjna, tak jest określana przez WHO. Na niepłodność wpływa cala masa czynników, i świadomość tego jest kluczowa, by temu przeciwdziałać. Ale by tak się stało, potrzebna jest edukacja, bo wciąż w społeczeństwie jest przekonanie, ze to kobiecie tyka zegar biologiczny, a facet może mieć dzieci zawsze. A tak nie jest. Chciałabyś to zmienić? Marzę o tym, by osoby niezależnie od płci, borykające się z niepłodnością, nie bały się mówić o swojej chorobie, bo wiem, że mówienie o niej otwarcie wspiera proces leczenia, wspiera nas psychicznie, bo nie czujemy presji, by ukrywać swoją historię. Przeczytałam w książce „Terapia przez pisanie”, że samo ukrywanie tajemnicy jest cięższe emocjonalnie niż posiadanie tejże tajemnicy. To wszystko dewastuje naszą psychikę, a przecież my musimy funkcjonować i mieć energię w sferze zawodowej, osobistej, towarzyskiej. Ile kobiet ukrywa w pracy, że właśnie przechodzi procedurę in vitro? I jak bardzo byłoby im lżej, gdyby to było jasne i nie musiałyby kombinować, kiedy zrobić sobie zastrzyk w brzuch, żeby nikt nie zobaczy. To jest ogromny stres! To wielka ulga móc śmiało powiedzieć: czasami mogę być mniej dyspozycyjna, chciałabym, byś o tym wiedział / wiedziała, potrzebuję wsparcia. Ludzie mają serce i to po właściwej stronie. Warto zrobić ten krok, bo to jest tylko dla naszego dobra. Warto jest zacząć zmianę od rozmowy, zamiast zmieniać nieprzygotowanych ludzi. Przygotowujesz ludi do zmiany? Nie da się tego zrobi inaczej. Zachęcam do opowiadania swoich historii, one będą nam służyć i będą wspierać proces zwiększenia świadomości u osób, które nie są zainteresowane osobiście, ale może znają kogoś, kto walczy o bycie rodzicem. ___ Autorka zdjęć: Patrycja Toczyńska
Ostatnio od tej nauki czuje sie jakbym miala spieczony mozg juz :D Pierwsze z ostatnich trzech wypracowan skonczone. Zaczynam drugie z biznesu, termin na to jest na 7 Czerwca, 13 Czerwca wypracowanie/egzamin z ksiegowosci. Mam nadzieje ze w ten weekend skoncze drugie. To bede miala sporo czasu na spokojnie sie uczyc na to z kiegowosci. Dziwny bedzie ten egzamin, o polnocy z 12 na 13 dostajemy dostep do pytan i mamy 24 godziny. Nie wiem jak mi to wyjdzie ale mam w planach w Niedziele,12, przespac sie dobrze w dzien i po polnocy usiasc, nawet jak do rana skoncze to moge caly dzien odespac a bede miala z glowy. Zawsze sie boje ze system sie zawiesi bo za duzo osob na raz bedzie chciala dodac swoje prace a tak to w razie w bede miala sporo czasu. Z pracy wzielam wolne, maz wspominal zebysmy moze na biad poszli jak juz dodam prace. To bedzie koniec pierwszego roku studiow juz :D 19 Lipca beda wyniki a 29 jedziemy do Irlandii na urlop :D Juz sie nie moge doczekac u rodzicow bylam ostatni raz w Pazdzierniku 2019 na pol dnia jak wracalismy z Polski z pogrzebu dziadka, a tak normalnie to Lipiec 2019. Od tamtej pory przeszlam cala ciaze, i mala ma juz poltora roku. Czas tak popierdziela ze czasami zapominam jak sie nazywam. :O
Kategorie Komputery (2,607) PC (1,869) Laptopy (583) Netbooki (7) Ultrabooki (9) Podzespoły PC (5,326) Peryferia (759) Urządzenia mobilne (445) Sieć i internet (489) Foto, audio, wideo (479) Gry (494) Konsole do gier (65) Oprogramowanie (605) Inne (725) wizyt: 2,214 Witam. Jak w tytule potrzebuję porady, bo nie znam się za bardzo na komputerach. Chcę kupić kompa do gier a głównie do 'wieśka' 2 GTA IV i tym podobnych gier. I tu mam problem nie wiem jak wybrać podzespoły. Czym się różni AMD ATHLON II 840 4x3,2 GHZ, od AMD PHENOM II 955 4x3,2 GHZ, czy może lepszy będzie jakiś inter core quad, jak oceniać procesory? Który byłby lepszy do wiedzmina 2 i gier na jemu podobnych wymaganiach. Czy dwurdzeniowy 2x2,6 wystarczy czy raczej trzeba się za quadem oglądać do tych gier? Jak wybrać też karte graficzną? Ważniejsze jest ilość pamięci MB czy szerokość magistrali pamięci bit, co jest ważniejsze w grach, na co mam zwracać uwagę? Będę wdzięczny za jakiekolwiek porady. 20 maja 2011 w PC przez użytkownika Poziom 5 (2,830) 28 odpowiedzi Pierwsza porada: dużo czytać. Tu i na innych portalach jest mnóstwo użytecznej informacji. Athlon II 840 różni się od Phenoma II 955 dwiema rzeczami: * Phenom ma pamięć cache trzeciego poziomu (6 MB), dzięki czemu wiele programów działa szybciej, bo rzadziej muszą czekać na dostarczenie danych z głównej pamięci, która jest powolna. W szczególności szybciej działają gry, bo im słabiej zoptymalizowany program, tym większy zysk z L3. * Phenom II istnieje w wersji z odblokowanym mnożnikiem (Black Edition), i można go wtedy bajecznie łatwo podkręcić (do GHz, a czasem wyżej zależnie od chłodzenia), bez zgadywania co w danych warunkach jest przyczyną niestabilności, jeśli się przesadzi. 4-rdzeniowy Phenom II ostatnio kosztuje poniżej 400zł, przyzwoite płyty są do dostania za 200-300zł i za tą cenę nic lepszego nie dostaniesz do komputera do gier. Dwu- lub trzyrdzeniowy Athlon jest OK, jeśli masz ograniczony budżet, albo nie potrzebujesz dużej mocy obliczeniowej. Intel i5 i i7 mogą dać ci lepszą wydajność w grach (i nie tylko), ale za odpowiednio wyższą cenę - orientacyjnie proc + płyta to 1000-1500zł (można i drożej). Kart graficznych, które by miały za mało pamięci w stosunku do ich możliwości ciężko znaleźć. Szyna jest bardzo ważna - wąska szyna oznacza, że procesor graficzny się będzie nudził. Testy kart (niekoniecznie pod Wieśniem II, bo to za świeża gra) i zestawienie najopłacalniejszych kart w różnych cenach znajdziesz tu, na benchmarku. odpowiedź 20 maja 2011 przez użytkownika Irrlicht Poziom 7 (14,720) budżet narazie około 400 zł po maturach drugie tyle uzbieream tzn zarobie, czyli budzet około 800-1000 zł, jeśli się da to mniej. Początkowo planowałem około 600 zł, ale jestem fanem fantasy (nawet taki temat miałem na maturze ustnej ) i po wymaganiach wieśka 2 widzę, że chyba trzeba będzie wydać więcej. Na początku zastanawiałem się nad Intel Dual Core E3400 GHZ, płyta ASUS P5G41C-M LX, 2 GB RAM (370zł)i karta oddzielnie np. GF9600 GT (tak mi doradzono), jak myślicie? Bo znalazłem też taki zestaw: płyta ASUS M4N68T-M LE, AMD PHENOM II 955 4x3,2 GHZ, DDR3 4GB 1333mhz,(650zł)i do tego kartę oddzielnie trzeba kupić. I czy karta z np szyna 512 bit i pamięcią 512 MB będzie dobra? czy szyna 256 bit i pamięć 1024 MB będzie lepsza? odpowiedź 20 maja 2011 przez użytkownika pavopablo Poziom 5 (2,830) Do grania to trochę za biedny ten budżet. W takiej sytuacji stawiał bym na platformę, którą w przyszłości można rozwinąć, czyli AM3/AM3+. W ciągu miesiąca powinno być jasne jak to jest z kompatybilnością i co trzeba zrobić, żeby nie zamknąć sobie drogi do upgrade na Bulldozera (AM3+) i czy w ogóle warto się tym przejmować. Druga rzecz to overclocking - jest do wzięcia parę % wydajności za darmo, ale kosztem douczenia się i spędzenia czasu na testowaniu czy aby na pewno wszystko jest OK. Procesor: Athlon X3 - tani, a przy odrobinie szczęścia i zaangażowania w przetestowanie stabilności odblokujesz do X4. Jak będzie za drogo, to można kupić X2 (< 200zł), ale u niego nic nie odblokujesz. Jak zdobedziesz kasę, to odprzedasz i wsadzisz Phenoma II X4 BE, albo nawet i X6, jeśli będziesz potrzebował. Chłodzenie procesora: będziesz żył z BOXem. BOX od Athlona X2 przesadnie głośny nie jest, ale też X2 niewiele się grzeje. Z 4 rdzeniami już jest głośniej, albo trzeba wyłożyć przynajmniej 70zł na spartana, który też bezgłośny nie jest, chyba że się spowolni go do 1800 RPM max. Płyta: Można coś znaleźć poniżej 200zł, ale nie będzie to gigant overclockingu (przy zablokowanym mnożniku Athlona zostaje tylko szyna, czyli ledwie 10-15% w górę i może cię ograniczyć nie procesor, a wszystko inne na płycie). Pamięci: Na początek możesz kupić 2GB, drugie 2GB kiedy indziej. Na Allegro da się poniżej 50zł wyhaczyć - wiem , bo dokładałem u siebie z 4 GB do 6 niedawno. odpowiedź 20 maja 2011 przez użytkownika Irrlicht Poziom 7 (14,720) tzn zasilacz dokupię oddzielnie 500W z obudową, bo praktycznie nowe pudło będę kupował, tylko części dobiorę sam, żeby było taniej. 2 wejścia powinny starczeć dysk 500 GB i napęd i styka. Więc mówicie, że 3 rdzeniowy procesor starczy? Bo chodzi o to, żeby za pól roku nie zmieniać znów pod coś. Jeśli 4 rdzeniowy będzie o wiele lepszy to poczekam i kupię quada. i5 raczej odpada za drogie. Irrlich i JackHammer mam pytanie, bo te karty byłyby ok dla mnie, które podaliście, ale one maja po 128 bit szynę, czy ona napewno będzie wystarczająca? Gdybym mial np do wyboru między karta, która podaliście a karta z wyższą szyną o np 128 bit, ale mniejszą pamięcia 768 MB to, która lepsza, na co zwracać wiekszą uwagę? I od czego są te DDR5 w kartach, czym się będzie róznić od np DDR4? I jeśli komuś nie będzie przeszkadzało podanie to, jakie wy macie poszczególne podzespoły w swoich kompach? odpowiedź 20 maja 2011 przez użytkownika pavopablo Poziom 5 (2,830) "Zasilacz 500W z obudową" budzi niepokój, bo są 2 opcje: * Tanio (do 150zł) i ryzykownie, bo nie znasz dnia ni godziny ... Kiedyś mi zasilacz 350W spalił się razem z dyskiem w zestawie, który ciągną max ze 120W. Dane z dysku poszły w kosmos rzecz jasna. * Markowo i porządnie, ale to są kwoty rzędu 300 zł w górę, więc raczej nie Twój budżet. Moja rada: bierz tego Fortrona GHN 400W, którego JackHammer Ci poradził. Budę kup najtańszą bez zasilacza (nawet za 50zł), jeśli nie masz żadnej, albo skołuj jakąkolwiek, byle zasilacz był mocowany poziomo. Dawno temu były obudowy ATX z zasilaczem w pionie, nad gniazdem CPU, ale takie są zdecydowanie złe, chyba że zasilacz zamontujesz na zewnątrz ;-) Co do kart - w tym budżecie za dużego ruchu nie masz, grunt że szyna nie jest 64-bitowa :-) Zresztą ja nie jestem ekspertem, bo ostatnio mi integra wystarcza :-) Mój zestaw znajdziesz w moim profilu. W tym wątku: możesz się czegoś dowiedzieć o tym jak ja niedawno upgradowałem jeden komp na jeszcze cieńszym budżecie. Na tamtych klockach, w 1280x1024 Drakensang 2 i Dragon Age na ogół śmigają, choć czasem się coś trochę przycina (niestety nie ja gram, więc nie napiszę szczegółowo). W Wieśku 2 trzeba by pewnie zjechać z detalami grafiki. odpowiedź 20 maja 2011 przez użytkownika Irrlicht Poziom 7 (14,720) ...
Stan: NowyKoszulka: Nie wiem nie znam się nie orientuję się zarobiona jestemPamiętaj aby określić cechy zamawianej koszulki. Potrzebne informacje znajdziesz poniżej. Więcej szczegółów Drukuj OpisKoszulkaGwarantowana jakość marki Fruit of the Loom ®, 100% bawełny, wysoka gramatura, podwójne szwy przy szyi, na rękawach oraz przeszycia wzmacniające. Opis oraz sposób pomiaru koszulki zawarte są na stronie "specyfikacja produktów" (w stopce).NadrukTrwały, całkowicie odporny na pranie, nie pęka, nie wykrusza się, nie zmienia koloru. Jego wysoką jakość zapewnia, producent, niemiecka firma Poli-Tape ®. Więcej informacjiRozmiary koszulek damskichRozmiary koszulek męskichKolory koszulek damskichKolory koszulek męskichKolory nadruku Cechy produktu Wybierz rozmiar koszulki.
nie wiem nie znam się